W jaki sposób my przez wrażliwość na te święte znaki będziemy się bardziej otwierać na tajemnice właśnie takiego obecnego, ale jednak transcendentnego Boga, żeby Go nie spłaszczyć, nie zamknąć w naszych socjologicznych czy psychologicznych kategoriach? W liturgii zawsze będzie napięcie związane z Bogiem, który jest tajemnicą, ale jednocześnie tajemnicą intymnie obecną – mówi o. Łukasz Miśko z Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego w rozmowie z Anną Gorzelaną, opublikowanej w serwisie misyjne.pl 4 lutego.

Już szósty rok jest Ojciec prezesem Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego. Co lata tej posługi już dały Ojcu?

– Przede wszystkim okazje do mnóstwa spotkań z ludźmi z całej Polski i nie tylko. Jesteśmy jedynym ośrodkiem liturgicznym na świecie prowadzonym przez dominikanów. Żadna inna dominikańska prowincja nie ma takiej specjalnej jednostki, która zajmuje się liturgią. Oczywiście wszyscy dominikanie starają się żyć liturgią, wszystkie dominikańskie duszpasterstwa i parafie na świecie w pewien sposób liturgią dominikańską epatują. Ale żeby mieć taki specjalny duszpasterski ośrodek, który promuje liturgię, tworzy muzykę liturgiczną, i działa „full-time”, żeby formację liturgiczną pchać do przodu… to jest wyjątkowe miejsce.

Będąc szefem tego wyjątkowego w zakonie miejsca, miałem okazję poznawać ludzi nie tylko z „dominikańskiego światka”, ale i z całego Kościoła – ludzi, którzy też czują wezwanie, żeby coś z liturgią, z muzyką i sztuką sakralną robić. A zatem spotkania to na pewno jest największe, co się przez ten czas wydarzyło dla mnie osobiście. Te spotkania poszerzają serce i głowę.

Wspomniał Ojciec o muzyce i o historii. A pogłębienie czego jeszcze przybliża nas do zrozumienia liturgii?

– Teologia liturgiczna to dziedzina teologii, która łączy wiele aspektów – będzie mówiła nam o wrażliwości na symbol, o wrażliwości na przestrzeń liturgiczną, a zatem będzie architektura, będzie sztuka wizualna, która umożliwia nasze doświadczenie piękna, ale też doświadczenie wspólnoty, która się gromadzi na modlitwie. Czy Kościół będzie sprzyjał takiemu właśnie przeżywaniu liturgii? Czy będzie rozpraszał? Czy będzie to przestrzeń liturgiczna przemyślana, czy też będzie chaotyczna i przypadkowa?

My o tym też rozmawiamy, bo teologia liturgiczna jest bardzo szerokim polem rozmowy w całej teologii. Chcemy też rozmawiać o tym, w jaki sposób przez święte znaki Bóg daje nam się doświadczać. W jaki sposób my przez wrażliwość na te święte znaki będziemy się bardziej otwierać na tajemnice właśnie takiego obecnego, ale jednak transcendentnego Boga, żeby Go nie spłaszczyć, nie zamknąć w naszych socjologicznych czy psychologicznych kategoriach. W liturgii zawsze będzie napięcie związane z Bogiem, który jest tajemnicą, ale jednocześnie tajemnicą intymnie obecną.

Architektura, sztuka wizualna, muzyka, też pewnie praktyka duszpasterska… Ważna jest też psychologia liturgii – czyli to, w jaki sposób w ogóle mówimy ludziom w naszych wspólnotach o tym, czego oczekiwać od liturgii. Czasami nasze, może mniej uświadomione potrzeby, pomysły na wspólnotę, na liturgię, mogą nam nie pomóc, a wręcz mogą przeszkadzać w tym, jak się modlimy mszą świętą. Jeśli oczekujemy np. jakichś łatwych emocji instant, takich jakie są może dostępne na koncercie wielbieniowym, to liturgia będzie dla nas trudna, nudna, dziwna. A jeśli zaczniemy te nasze potrzeby i emocje przelewać na liturgię i „robić” liturgię taką, żeby nam dawała właśnie jakieś momenty jakiegoś szybkiego zadowolenia czy takiego duchowego spełnienia, to być może zubożymy liturgię. Będzie coś, co daje nam łatwe „światełka”, taki moment ciepła i poczucia, że jest dobrze, jest fajnie, ale jednocześnie może to nas nie prowadzić głębiej – do tego, czym oficjalna, publiczna liturgia Kościoła jest. I też obraz Boga może nam się trochę spłaszczyć czy zniekształcić.

O tym wszystkim staramy się mówić przez te różne działania, publikacje – mamy serię wydawniczą Mysterium Fascinans. Wydaliśmy już kilkanaście książek z różnych dziedzin teologii liturgii. Tematy różne: historia, a także pytanie o współczesność, o ewangelizację przez liturgię, o relacje między starym a nowym, między wschodem a zachodem – w chrześcijaństwie i w liturgii. A zatem i na poziomie intelektualnym, i na poziomie zwykłych interakcji, które się wydarzają w czasie rekolekcji i spotkań staramy się właśnie opowiadać o tym, co jest najważniejsze w życiu Kościoła.

Dlaczego właśnie na liturgii powinniśmy się koncentrować, a nie np. na teologii moralnej?

– Autor amerykański, którego bardzo cenię, David Fagerberg ukuł tezę, że liturgia jest pierwszą teologią. To znaczy, zanim zaczniemy uprawiać teologię dogmatyczną, moralną, czy nawet biblijną, to w liturgii doświadczamy Boga, który mówił przez proroków i inspirował. Tu doświadczamy źródłowo Boga, który potem w Kościele został opisany, na ile da się Go opisać – stąd mamy dogmaty. Boga, który chce naszego dobra – stąd mamy teologię moralną. Ale w liturgii Kościoła dzieje się to, co starożytny anagium nazywa lex orandi, lex statuat credendi, czyli prawo czy sposób praktykowania wiary. Lex orandi – sposób modlitwy – jest fundamentem tego, jak wierzymy. Kształtuje to, w jaki sposób etycznie i dogmatycznie wierzymy. W liturgii doświadczamy tego, co później konceptualnie chcemy w różnych dziedzinach teologii sobie nazwać i opisać.

Myślę, że to jest też dla naszego ośrodka liturgicznego pewną maksymą działania – dlatego troszczymy się o liturgię, żebyśmy jak najpełniej doświadczali Boga, którego sposób rozumienia przez nas będzie później kształtował wszystko inne.

Cały tekst jest dostępny w serwisie misyjne.pl, a jego przedruk za zgodą autorki zamieściliśmy w serwisie liturgia.pl.