Prezes naszej Fundacji, o. Łukasz Miśko, udzielił wywiadu ks. Łukaszowi Romańczukowi z wrocławskiej „Niedzieli”: „Łatwiej jest nam liturgię traktować jako coś, co my robimy, a trudniej zrozumieć, że ma ona nas oczyścić z naszych ideologicznych, emocjonalnych, egzystencjalnych rzeczy i wejść w czystą rzeczywistość Boga, który chce być obecny i wlewać swoją trynitarną miłość”.

Ks. Łukasz Romańczuk: Dlaczego wybierając drogę pójścia za Chrystusem, zdecydował się ojciec wstąpić do dominikanów?

Łukasz Miśko OP: Pochodzę z Przemyśla. Kiedyś dominikanie mieli tam swój klasztor. Za czasów zaborów został on skasowany. Moje czasy młodości, które przypadły na lata 90., są ściśle związane z franciszkanami. W parafii przez nich prowadzonej działo się bardzo dużo dobrych rzeczy. Wciągnąłem się w ruch liturgiczno-muzyczny. Najpierw zaangażowałem się w śpiew. W tym czasie też chodziłem do szkoły muzycznej I i II stopnia. Później zostałem organistą. Mogę powiedzieć, że duży wpływ miała na mnie liturgia i jej oprawa muzyczna, która była obecna podczas niedzielnej czy świątecznej Mszy św. W naszym chórze śpiewaliśmy ambitniejsze utwory z klasyki muzyki chóralnej. To pozwalało mi odkrywać, czym jest liturgia i jej piękno. Poza tym, przy franciszkanach odkrywałem czym jest życie zakonne, wspólnotowość. Jednocześnie poznawałem inne ścieżki w życiu. W okolicach matury miałem sprecyzowaną drogę – wspólnota i liturgia. Chciałem żyć we wspólnocie, która nie tylko daje ludziom piękną liturgię, ale też sama się nią karmi. Myślałem o benedyktynach, ale tam brakowało mi apostolskiego wyjścia do ludzi. Ostatecznie wybrałem dominikanów, który znaleźli się tam pośrodku tych dwóch zakonów. Po maturze wstąpiłem do zakony. Studiowałem w Warszawie i Krakowie. Po 7 latach formacji przyjąłem święcenia kapłańskie. 

Liturgia jest bardzo ważnym elementem życia Kościoła. Na które jej elementy kładzie się nacisk w Dominikańskim Ośrodku Liturgicznym?

Warto rozpocząć od zadania pytanie: Czym jest liturgia? Ten nacisk kładziono na przesunięcia akcentu z działania człowieka na działanie Boga. Łatwiej jest nam liturgię traktować jako coś, co my robimy, a trudniej zrozumieć, że ma ona nas oczyścić z naszych ideologicznych, emocjonalnych, egzystencjalnych rzeczy i wejść w czystą rzeczywistość Boga, który chce być obecny i wlewać swoją trynitarną miłość. To brzmi mistycznie, ale to bardzo dobrze, bo liturgia powinna być tajemnicą ukierunkowaną na piękno będące ponadczasowe. Są osoby, które lubią podczas Eucharystii chorał gregoriański, inni gitarę, ktoś jeszcze ma bardziej estetyczne preferencje. Tymczasem liturgia powinna być powszechna i należy znaleźć sposób, który dla każdego stwarza możliwość wejścia w przestrzeń tajemnicy. Stawiamy na to w naszej formacji. Podobnie też na znajomość tradycji, abyśmy wiedzieli „skąd jesteśmy?”. Ma to pomóc w świętowaniu obecności Bożej. Dzięki temu, tak jak zalecał ostatni sobór w hermeneutyce ciągłości, jest miejsca na chorał gregoriański, polifonię, a także nowe formy, które towarzyszą wciąż rozwijającej się kulturze Kościoła.

Właściwe przeżywanie liturgii pozwala na wejście w relację z Bogiem. Jak należy uczestniczyć w liturgii, aby być na niej obecnym nie tylko ciałem, ale także duszą.

Zadania, które postawił sobie ruch liturgiczny w XX wieku, wciąż są niezrealizowane. Nie chodzi tutaj o zmianę liturgii, ale o nastawienie do ludu. Pojawiają się pytanie: Jak to robić we wspólnotach? Jak zapraszać do studiowania czym jest liturgia oraz wzbudzać pragnienia wejścia w jej głębię? W mniejszych wspólnotach, ruchach i formacjach katolickich jest to łatwiejsze, bo mamy między sobą bezpośredni kontakt, zawiązują się przyjaźnie, znajomości. Wtedy Eucharystia staje się bardziej osobistym doświadczeniem. Być może formacja w małych grupach jest właściwym kierunkiem. Ważna jest także rzeczywista dbałość, aby piękno liturgii przemawiało (via pulchritudinis – droga ewangelizacji przez piękno) czyli wszystko to, co robimy ma być autentyczne, bez „plastiku”, drogi na skróty. To zwrócenie uwagi na rzeczy, które używamy w czasie liturgii: szaty liturgiczne, muzyka, świece, kadzidło – to wszystko ma w bardzo prosty sposób mówić o świętym Bogu, który chce nam siebie dawać. 

Wybrano ojca na nowego przeora wrocławskich dominikanów. Kim jest przeor i jak można nim zostać?

Nie ma żadnej kampanii wyborczej (śmiech). Warto zaznaczyć, że dominikanie to zakon kaznodziejski, a wspólnoty braci są nazywane świętym kaznodziejstwem (ordo praedicatorum) Od początku XIII wieku akcent był kładziony, aby wspólnoty braci rozpoznały jak kaznodziejstwo może dokonywać się w danym mieście. Do tej analizy potrzebny jest przeor. Wybiera go wspólnota. Ma on koordynować, moderować, podnosić i inspirować. Jest to funkcja wtórna. Kadencja trwa trzy lata, z możliwością reelekcji na kolejne trzy lata. Wybory na przeora to proces bardzo dobrze opisany w naszym prawie zakonnym. Wiele osób pyta, czy zmianę przeora we Wrocławiu spowodował kryzys związany ze sprawą dominikanina Pawła M? Odpowiedź brzmi: nie. Niezależnie od sytuacji wybory miały się w tym czasie odbyć, bo kończyła się kadencja przełożonego.

Wspomnieliśmy o kryzysie spowodowanym działaniami o. Pawła M. Nie miał ojciec obaw przed przeprowadzką do Wrocławia i zmierzenia się z zaistniałą sytuacją?

Marzeniem byłoby rozpoczęcie kadencji w innej atmosferze. Żyjemy w takim świecie, że musimy sobie radzić w takich sytuacjach i nasza wolność jest odpowiedzią na pewne fakty. Tu się rozgrywa chrześcijańska odpowiedzialność. Rzeczywistość może być kształtowana, ale fakty musimy zaakceptować. W naszej wspólnocie wydarzyło się wiele zła. Wciąż mierzymy się z tym, co tak naprawdę się stało i jak wiele osób było zaangażowanych, ile ucierpiało, co wiedzieli przełożeni, a czego nie? To jest badane przez stosowne organa. Przy całym moim lęku i przerażeniu zaistniałą sytuacją, doświadczyłem przez ostatni czas, od ludzi związanych z dominikanami we Wrocławiu, wielkiego wsparcia i zachęty. Osobiście wierzę, że jest w tych ludziach więcej dobra i potencjału, przewyższające zło, które się dokonało. To nie zamyka naszych oczu za zło i rany. Patrzymy na dobro, które się dzieje i chcemy je rozwijać poprzez działania duszpasterskie, sprawowane sakramenty.

Wywiad ukazał się we wrocławskim dodatku tygodnika „Niedziela” nr 20/2021.
Zdjęcie na stronie głównej: Dominikanie we Wrocławiu na Facebooku.