Brzmi prawie jak „słoń a sprawa polska”. Na dodatek jest to Dominikański Ośrodek. W tytule notki o tym nie wspomniałem, nie dlatego bym się lękał, że ktoś – na podstawie ostatnich wpisów – posądzi mnie o nerwicę dominikańską, ale dlatego że jest to przede wszystkim Ośrodek Liturgiczny.

Skupiający ludzi – jak mniemam po swej dalekiej obserwacji – z różnych kręgów eklezjalnych. Fedrujących w Katolandzie na tym samym odcinku słów, co człowiek mający ambicje żyć „Poza Matrixem”. Dla skromności dodam tylko, że oni pracują tam twórczo od dawna na wiele większą skalę. W filmikach poniższych sami opisywani wyjaśniają szerzej, o co im chodzi. W ramach jakby teaseru zapowiem tylko: jeśli chcesz uciec nagle z kościoła, kiedy słyszysz organistę, który głosem odartym nieudolnie z Farinellego zaczyna wyrzucać z siebie teksty dobre dla pensjonarek z dziewiętnastego wieku – docenisz ich robotę. Pamiętam jednak kolegę–agnostyka (bo nie tylko ludzie z „katolicyzmu otwartego” w życiu swym z takimi się zadają), któremu podesłałem poniższe produkcje wideo. Zapytał mnie potem nieco ironicznie, czy ja aby w nich na pewno tylko piękna liturgicznego szukam…? Zgaduj zgadula, co miał na myśli i oglądaj.

Lecz wobec naszego nastawienia na piękno „Poza Matrixem” można wysunąć bardziej poważny zarzut na pierwszy rzut oka. Że my tak ciągle o tym pięknie (a co gorsza – będzie o nim więcej), podczas gdy tu: Kaczyński, Tusk, in vitro, geje, aborcja, Palikot, Trzecia vs Czwarta RP, podczas gdy trzeba brać za laptopy i w okopy… Na poziomie twardych faktów odpowiem, że jako skromny bloger bardziej swego realizmu dowodzę przez to pięknoduchostwo, niż zajmując się z „dumą” powodzią newsową, na którą mało mogę wpłynąć przy swych skromnych środkach konkretnych.

Wspominając natomiast „Władcę Pierścieni” wyświetlonego przez Jacksona, odpowiem, że w chwili decydującej walki ze złem Aragorn, Legolas i Gimli zostali posłani na tyły w poszukiwaniu wsparcia ze świata duchów. Im więcej zatem w Kościele takich drużyn poszukujących Źródła piękna, tym szansę na ostateczne zwycięstwo wzrastają. Inaczej opisując te długookresową strategię, powiem, że „Poza Matrixem” bardziej jesteśmy zatroskani o ilość zbawionych serc ludzkich niż…o Polskę. Tym bardziej że w „Trzeciej RP” trzeba mieć siłę nie z tej ziemi w sobie, by nie skończyć jako zgorzkniały „prawicowiec”. Przede wszystkim jednak Pierwsza „Solidarność” wydarzyła się tylko dlatego, że ilość ludzi dotkniętych pięknem po prostu przekroczyła swą krytyczną masę. I się zaczęło. Bo ta Pierwsza „Solidarność” była w swej istocie przede wszystkim projektem pięknym, co się przeczuwało niejako podskórnie, gdy się weń wchodziło, gdy po prostu nie wypadało w nim być człowiekiem złych czynów albo nawet więcej: nie wypadało być w nim niemiłym. Właśnie przez to odsłaniała się głęboka natura piękna, delikatny sposób przyciągania przez nie ludzi. Co nie świadczy oczywiście o totalnej bezgrzeszności członków „Solidarności”, o czym po latach wiemy o wiele więcej i dokładniej. Takie chwile piękna powtórzyły się i po śmierci papieża, i po 8.41, 10 kwietnia, na Krakowskim Przedmieściu. Polska, o jakiej wielu marzy, jakiej szuka, Polska według „zaklęć” Wojtyły, Wyszyńskiego, Popiełuszki to przede wszystkim: Polska piękna…cdn. (?). Nietrudno się też domyslić, że ta cała dotychczasowa logika wywodu opiera sie na starożytnej triadzie, na jedności prawdy, dobra i właśnie piękna, którą to jedność – według chrześcijaństwa – doskonale wypełnił sam Zbawiciel.

Tymczasem ludzie z Ośrodka odważyli się skierować kamery na siebie, nie by własne ego masować, promować, ale by nasze poprawiać (zob. katechezę przed uroczystością Wszystkich Świętych). I należy oczekiwać, że nie była to pierwsza taka próba. Spokojnie wpisujemy ich na ekskluzywną listę „polecanych” „Poza Matrixem” i też będziemy o ich materiałach przypominać od czasu do czasu dokładniej. Jeśli zaś ktoś chciałby wypomnieć to, iż jeszcze nie w pełni jakość poniżej polecanych produkcji pokrywa się z tematem, któremu są one poświęcone, odpowiemy: cierpliwości, pełnoklatkowe lustrzanki Nikona, Canona, Sony pieką się, rosną jak na drożdżach, czekają na rękę creatora–katola. Trzeba tylko wypełnić sakwy złotym polskim, dlatego zapraszamy do kliknięcia na wstążkę: „Wspomóż”. Sam się do tego przymierzam.

Źródło: blog Poza Matrixem na Areopag21